Komentarz walutowy – przesilenie na metalach

foto: pixabay

Wtorek był dość dynamicznym dniem na rynkach. W pewnym momencie wydawało się, że na Wall Street padną rekordy, jednak pod koniec handlu nastąpiło znaczące pogorszenie nastrojów. To sprawia, że dolar kontynuuje próbę odrabiania strat.

Wczorajszy dzień był namiastką tego, czym skończy się obecna polityka Fed. Już przed pandemią relacja wycen aktywów finansowych (akcje, złoto  i obligacje) była zdecydowanie najwyższa w historii (ok. 30% wyższa niż w szczycie bańki dot-com, kiedy akcje były bardzo drogie, ale obligacje i złoto sporo tańsze). Pandemia dołożyła kolejną cegiełkę, a w zasadzie cegłę – relacja cen aktywów (w równej mierze S&P500 , Nasdaq100, złoto i obligacje 10-letnie) do amerykańskiego PKB jest dziś 3,5 krotnie wyższa niż 1985 roku. Wczorajszy dzień pokazał jakie może to mieć konsekwencje. Drożejące akcje wywołały realizację zysków na metalach szlachetnych. Ta przerodziła się w niemal paniczną wyprzedaż (cena srebra  spadła wczoraj o 16%), a to z kolei…uderzyło w giełdy i przynajmniej na razie odsunęło S&P500 od rekordowych poziomów. Tak się dzieje, gdy wszystko drożeje w przekonaniu, że właśnie tego chce Fed. Oczywiście, nie musi to oznaczać, że załamanie jest za rogiem, szczególnie, że administracji zależeć będzie, aby dobre nastroje rynkowe utrzymały się do wyborów. W pewnym momencie rynek może jednak dojść do przekonania, że polityka Fed już nie wystarczy (gdy pomimo gigantycznego programu skupu i zerowych stóp gospodarka zacznie zwalniać).

Na razie przecena złota i srebra pomogła dolarowi, choć rynek walutowy pozostaje relatywnie spokojny. Na rynku złotego skuteczne pozostają wsparcia, o których pisałem wczoraj, a to przekłada się na niewielkie osłabienie naszej waluty. Ruchy te jednak nie są decydujące – zobaczymy jak rynek potraktuje wczorajszą sytuację (czy jako wypadek przy pracy, czy poważniejsze ostrzeżenie).

W dzisiejszym kalendarzu jedna ciekawa pozycja już za nami – brytyjski PKB skurczył się w drugim kwartale o 21,7% r/r, minimalnie mniej niż oczekiwał rynek, choć nadal oczywiście w gigantycznym stopniu. O 14:30 poznamy lipcowe dane o inflacji w USA. Inflacja być może na tym etapie nie gra kluczowej roli (liczy się bardziej tempo wychodzenia z kryzysu), ale w kontekście ostatnich ruchów na metalach szlachetnych może nie być bez znaczenia. Tymczasem o 9:40 dolar kosztuje 3,7559 złotego, euro 4,4099 złotego, frank 4,0980 złotego, zaś funt 4,8994 złotego.

(dr Przemysław Kwiecień – XTB)

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.