Europejski Bank Centralny podniósł stopy procentowe o 75 punktów bazowych, zgodnie z oczekiwaniami. Jednak sam wydźwięk decyzji w zestawieniu z komunikacją podczas konferencji był już zdecydowanie gołębi i sugerował możliwy pivot ze strony EBC. Czy nie jest to jednak przedwczesna decyzja, biorąc pod uwagę, że inflacja w Europie, a w szczególności w Niemczech wcale nie spowalnia.
EBC podnosi mocno stopy procentowe i stopa depozytowa wynosi już 1,5%. To najwyżej od 2009 roku, natomiast warto zauważyć, że pod koniec 2008 roku stopy wniosły nieco ponad 3%. Rynek oczekiwał, że EBC podniesie stopy właśnie do tego zakresu, choć biorąc pod uwagę zwrot ze strony EBC, oczekiwania znacząco zmalały i wskazują już na jedynie 2,7%. Oprócz tego EBC nie zapowiedział, że rozpocznie ograniczanie bilansu od grudnia, a jedynie dostosuje program pożyczek TLTRO, aby lepiej odzwierciedlał aktualną sytuację stóp procentowych. Oczywiście wciąż jest to bardzo jastrzębia polityka w stosunku do tego, do czego byliśmy przyzwyczajeni od lat, ale z drugiej strony obserwujemy potencjalną zmianę i wskazanie, że stopy mogą wzrosnąć w zasadzie tylko raz lub dodatkowo początkiem przyszłego roku. Może to być przedwczesne wyjście z jastrzębiej polityki.
Dane z największego regonu w Niemczech, Północnej Nadrenii-Westfalii pokazały, że inflacja wyniosła tam 11% – nowy wieloletni rekord. Dla głównego odczytu oczekuje się niewielkiego wzrostu z 10% do 10,1%, ale już teraz wiadomo, że będzie wyżej. Czy w takim razie EBC przedwcześnie widzi sukces w walce z inflacją? Czy jednak bardziej przejmuje się perspektywami spowolnienia gospodarczego? Odczyt pełnej inflacji w Niemczech o 14:00 w piątek, natomiast we Francji również mamy wzrost do 6,2% z poziomu 5,6% przy oczekiwaniu 5,8%. Z drugiej strony obserwujemy potężne spowolnienie inflacyjne w Hiszpanii z 8,9% do 7,3%. Jednak ostateczny obraz jest na korzyść dalszego wzrostu inflacji.
Pytanie czy obecny pivot ze strony EBC oraz Banku Kanady zostanie również przyjęty przez Fed, który będzie podejmował decyzję w kolejną środę 2 listopada. Chociaż rynek ma na to nadzieje, szanse są raczej nikłe, biorąc pod uwagę spore ożywienie gospodarcze w USA oraz cały czas wysoką presję inflacyjną. Ostateczną odpowiedź powinny dać nam dzisiejsze dane dotyczące inflacji PCE, choć w tym wypadku oczekuje się kontynuacji wzrostu inflacji bazowej.
Złoty skorzystał ostatnio z fali poprawy sytuacji na świecie. Rentowności spadły z powyżej 9% do poniżej 8%, co pokazuje, że jedyne na co możemy liczyć to zmienność. Na chwilę po rozpoczęciu handlu w Europie za dolara płacimy 4,7562 zł, za euro 4,7306 zł, za funta 5,4780 zł, za franka 4,7811 zł.
Michał Stajniak
Analityk Rynków Finansowych
XTB
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis