Ekscytujący tydzień powoli dobiega końca. Rentowność 10-letnich obligacji USA zakończyła czwartek poniżej 3 proc., co może być pierwszą oznaką stabilizacji. Ponadto, jeśli świeży kapitał maczał palce w umocnieniu USD, przed weekendem może być zainteresowany redukcją ryzyka. W szerszym kontekście dalej jesteśmy w fazie przebudowy nastawienia wobec USD, co nakazuje ostrożność w odniesieniu do pozostałych walut G10.
EUR/USD pierwszy raz od stycznia zawitał pod 1,21. Wczorajszy przekaz z EBC nie był jasnym pretekstem do sprzedaży euro, ale jednocześnie nie dał wystarczających powodów dla kupujących, by stanąć na drodze generalnej aprecjacji dolara. W komunikacie po decyzji wszystko oprócz daty pozostało bez zmian w porównaniu z marcowym posiedzeniem. Na konferencji prasowej prezes Draghi był gdzieś pomiędzy neutralnym a gołębim. Z jednej strony nie wykazał większego niepokoju ostatnią serią słabszych danych makro. W jego ocenie przyhamowanie tempa ekspansji i normalizacja w danych była oczekiwana, choć osłabienie niektórych wskaźników było niespodziewane, ale zwrócił też uwagę na wpływ czynników jednorazowych. EBC wyraża zaufanie dla kontynuacji wzmocnienia inflacji, co jest wsparte przez zadowalające oznaki wzrostu płac. Z drugiej strony Draghi dorzucił nieco wątpliwości w kontekście tempa normalizacji, gdyż powiedział, że Rada Prezesów nie dyskutowała o przyszłości QE, ani o tym, co zrobi na kolejnym posiedzeniu w czerwcu. To w ocenie rynku pozostawia otwarta drogę dla pozostawienia tej decyzji na później (np. na lipiec).
Jeśli Draghiemu zależało nie dać żadnego sygnału kierunkowego dla EUR, to myślę, że to się udało. Jednak „zero” dla EUR i „plus” dla USD skutkował zjazdem eurodolara w akompaniamencie spadków innych crossów z dolarem. Nawis krótkich pozycji w USD, gromadzonych od IV kw. 2017 r., jest spory, a w przypadku EUR/USD – największy, i jeśli przekonanie do dolara ulega drastycznemu odwróceniu, to równoważenie pozycji nie zakończy się w jeden tydzień. Ale najbardziej brutalna część handlu zdaje się być już za nami i z ewentualną następną falą inwestorzy mogą chcieć poczekać na świeży impuls w danych. W tym kontekście nie liczyłbym jednak na wskazówki w dzisiejszym odczycie PKB za I kw. Tradycyjnie początek roku jest słaby (prog. 2 proc., poprz. 2,9 proc.), a występując w tym okresie burze śnieżne bez wątpienia nie dają podstaw dla pozytywnych zaskoczeń. Co wyjdzie słabiej w tym kwartale, zostanie odrobione w kolejnych z dodatkową pomocą efektów reformy podatkowej. Jeśli już szukać sygnałów z danych makro, to prędzej w przyszłym tygodniu (ISM, NFP).
Konrad Białas
Dom Maklerski TMS Brokers S.A.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis