Komentarz walutowy – inflacyjne nadzieje i obawy o Chiny

foto: pixabay

„Zaledwie” 34,5% wyniosła inflacja producencka w Niemczech w październiku. Zaledwie bo oznacza to spadek z niemal 46% i spadek cen o ponad 4% miesięcznie (przy oczekiwanym dalszym wzroście). Dane wpisują się w rosnące nadzieje na spadek globalnej inflacji. Te nadzieje przeplatają się w poniedziałkowy poranek z obawami o sytuację w Chinach.

W weekend w Państwie Środka zarejestrowano pierwsze oficjalne przypadki zgonów przypisanych koronawirusowi od kilku miesięcy. Stało się to akurat w momencie, gdy mocno rosły nadzieje na luzowanie restrykcji (w ostatnim czasie np. zmniejszono drakońskie restrykcje na lnie lotnicze). Te przypadki nie powinny być zaskoczeniem – to pokłosie rosnącej gwałtownie liczby zachorowań. Oczywiście z taką sytuacją inne społeczeństwa miały do czynienia wcześniej i ostatecznie dominującym podejście było otwarcie gospodarki i powrót do normalności. W Chinach jednak jest inaczej i to budzi obawy inwestorów. Nie jest tajemnicą, że zakłócenia w łańcuchach dostaw są jedną z przyczyn globalnej inflacji. Do tego teraz dochodzą obawy o spadek popytu.  Jeśli nic nie zmieni się w postawie Pekinu, obecna sytuacja może oznaczać powrót bardziej surowych restrykcji, a to problem dla globalnego wzrostu.

Z drugiej strony coraz więcej wskazuje na zmniejszającą się presję inflacyjną w świecie zachodnim. Zacieśnienie pieniężne oraz spowolnienie gospodarcze robią swoje – po obiecujących danych z USA (gdzie niższe od oczekiwań były zarówno ceny konsumenta jak i producenta) teraz mamy duży spadek PPI w Niemczech. Dobrze oddają to ceny ropy, które zanurkowały w ubiegłym tygodniu w odpowiedzi na rosnące obawy o Chiny. To wszystko oznacza, że scenariusz długotrwałej stagflacji, czyli najgorszy z możliwych, staje się mniej prawdopodobny. Teraz jednak banki centralne staną przed ważnym testem – odpuścić dalsze zacieśnienie i ryzykować zakotwiczenie się wyższych oczekiwań inflacyjnych (dobre dla rynków na krótką metę), czy też przypieczętować spadek inflacji recesją (złe dla rynków na krótką, ale dobre na dłuższą metę).

W tym tygodniu mamy długi weekend w USA (Święto Dziękczynienia w czwartek), a to oznacza, że najciekawiej zapowiada się środa, na kiedy przewidziane są publikacje wskaźników PMI oraz minutes Fed. W Polsce jutro poznamy serię danych o produkcji, cenach producenta, zatrudnieniu i wynagrodzeniach. O 9:10 euro kosztuje 4,71 złotego, dolar 4,59 złotego, frank 4,80 złotego, zaś funt 5,43 złotego.

dr Przemysław Kwiecień CFA
Główny Ekonomista XTB
przemyslaw.kwiecien@xtb.pl

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.