Komentarz walutowy – czy to był pivot?

foto: pexels

Trzecia kolejna „duża” podwyżka stóp procentowych w USA została przyjęta przez rynki po raz trzeci euforycznie. Tłumaczy się to zapowiedzią zwolnienia tempa podwyżek. Rynek chciał usłyszeć, że Fed mięknie i usłyszał to co chciał. Jest jednak druga strona tego medalu.

Główna stopa procentowa została podniesiona przez Fed do 2,25-2,5%, czyli o 75 punktów bazowych. Taki sam ruch wykonano w czerwcu po 50 punktach w maju. Fed nie zacieśniał polityki w takim tempie od dekad, a wobec coraz liczniejszych symptomów spowolnienia w USA rynki liczyły na sygnały wygaszania podwyżek. Można powiedzieć, że Powell na konferencji taki sygnał przekazał – stopy mają wzrosnąć mocno jeszcze we wrześniu (zapewne 75 punktów choć to może się zmienić jeśli dane będą znacznie słabsze), a potem mają rosnąć w wolniejszym tempie (w domyśle o 25 punktów bazowych na posiedzenie). To wystarczyło aby uruchomić pokaźne zwyżki na Wall Street i osłabić dolara. Czy jednak rynki właściwie odczytały słowa Powella?

Przypomnijmy, że rynek wycenia zakończenie cyklu podwyżek w tym roku i obniżki w roku przyszłym. Tak było już przed posiedzeniem. Powell z pewnością nie zasugerował czegoś, co mogłoby jeszcze zmiękczyć te oczekiwania, a nawet tych oczekiwań nie potwierdził. Moim zdaniem przekaz był jasny: potrzebujemy spowolnienia, aby sprowadzić inflację do celu. Innymi słowy Fed sugeruje kontynuację podwyżek tak długo, aż nie upewni się, że inflacja wraca na właściwe tory. A to może oznaczać zacieśnianie nawet w obliczu coraz gorszych danych. Proszę zwrócić uwagę na fakt, jak mocno ten przekaz zmienił się w zaledwie kilka miesięcy – jeszcze wiosną Fed twierdził, że gospodarka jest znakomicie przygotowana na podwyżki. Teraz zdaje się akceptować ryzyko recesji, jeśli inflacja będzie uporczywa.

Oczywiście jest całkiem realne, że pod presją (choćby polityczną – jesienią wybory do Kongresu) Fed zmięknie i zacznie widzieć inflację w celu, nawet wbrew danym. Na ten moment jednak za wcześnie aby o tym przesądzić, a rynek nadal zdany będzie przede wszystkim na publikacje danych o inflacji.

Czwartek przynosi bogaty kalendarz. Mamy m.in. wstępne dane o lipcowej inflacji w Niemczech (14:00) oraz wstępne dane o PKB z USA za drugi kwartał (14:30). Dla rynku akcji ważne będą wyniki Apple i Amazona, które poznamy po sesji. Dziś o 8:10 euro kosztuje 4,7859 złotego, dolar 4,6800 złotego, frank 4,8845 złotego, zaś funt 5,7013 złotego.

dr Przemysław Kwiecień CFA
Główny Ekonomista XTB
przemyslaw.kwiecien@xtb.pl

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.