Budżet skarbu państwa zawsze ulega zmianie pod wpływem wydarzeń losowych. W tym roku dotknęła nas epidemia, co będzie mieć ogromny wpływ na tegoroczne wydatki rządu. Trzeba również zauważyć, że zmieni się dochodowa strona budżetu – zamrożenie gospodarki oznacza brak wpływu podatków z wielu sektorów. To znacząco zachwieje równowagą budżetową. Analitycy wskazują, że z powodu epidemii rząd nie wykona wielu planowanych wydatków. To może nieco ulepszyć sytuację skarbu państwa, ale na pewno nie zrównoważy poniesionych strat. Realistycznym założeniem jest, że rok 2020 zamknie się z deficytem – w niektórych okresach całkiem sporym. Jednak prognozy dla roku bieżącego są bardzo różne. Spadek PKB dosyć istotnie się spłaszczył i pozostaje pomiędzy -2 a -6%. Ale wciąż nie wiadomo, w którym momencie nasza gospodarka wyjdzie na plus.
– Alarmistyczne prognozy mówią, że wzrost PKB zaczniemy notować dopiero na przełomie pierwszego i drugiego kwartału przyszłego roku. Część tych bardziej optymistycznych mówi, że pierwsze plusy pojawić się mogą w tym roku. Skrajni optymiści mówią nawet o październiku i listopadzie – powiedział serwisowi eNewsroom Piotr Soroczyński, główny ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej. – Tak duża różnica w prognozach utrudnia podjęcie kroków zapobiegawczych. Jestem przekonany, że w kalkulacjach rządowych jest liczony spory udział środków, które daje nam do dyspozycji Unia Europejska. Nie wiadomo jednak, na ile nam te środki wystarczą. Z natury przy kalkulowaniu budżetu przyjmuje się dosyć pesymistyczne założenia co do wzrostu gospodarczego, inflacji i dodatkowych środków finansowych – na które gospodarka może liczyć. Mam nadzieję, że takie konserwatywne podejście będzie utrzymane – dzięki temu deficyt może okazać się mniejszy niż się spodziewaliśmy, a wyjście na prostą będzie trochę szybsze – prognozuje Soroczyński.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis