Podniesienie się gospodarki po zeszłorocznym spowolnieniu będzie wymagać zainwestowania dużej ilości pieniędzy. To nie ulega wątpliwości. Ważny jest jednak sposób ich wydawania. Realizacja długich, dużych inwestycji nie pomoże w zwiększeniu obrotów – gdyż po etapie planowania i organizacji pieniądze trafią do gospodarki dopiero za kilka lat. W sytuacji dużej recesji i potrzeby zwiększenia popytu realizować trzeba krótkie, mniejsze inwestycje. Do tego zaś bardzo dobrze nadają się środki z Funduszy Unijnych.
– Polska gospodarka inwestuje rocznie około 100 miliardów euro. Dodatkowe 60 miliardów z Funduszy Unijnych to ogromne zwiększenie skali inwestycji. To są jednak pieniądze, które muszą być wydane w sposób sprawny, szybki i zgodny z unijnymi kierunkami polityki gospodarczej. W naszej sytuacji nie jest to jednak zła strategia. Tak, jak zaleca Unia – te pieniądze mają sens, jeśli wyda się je w tym roku – powiedział serwisowi eNewsroom profesor Witold Orłowski, ekonomista. – Nie chodzi więc o wielkie programy, takie jak przekop kolejnej mierzei. Trzeba uruchomić programy szybko działające, w których bardzo sprawnie można wydać pieniądze. Prawdopodobnie będą to programy mocno zregionalizowane, masowo wykorzystywane przez firmy i gospodarstwa domowe. Pieniądze z Funduszy Unijnych mogą mieć w tym roku kolosalne znaczenie dla naszej gospodarki. Pod warunkiem, że będziemy umieli z nich skorzystać. Brak dostępu do tych środków nie jest problemem mitycznej unijnej biurokracji. To jest problem tego, co mają w głowach nasi urzędnicy. Dlatego dobrze by było, żeby ci urzędnicy potrafili konsultować się z biznesem i samorządami, by wspólnie ustalać kształt programów – zaleca Orłowski.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis