Warszawska giełda jest od 2010 r. nieszczęściem dla inwestorów. Teraz mają ją wzmocnić pieniądze z PPK, ale ich napływ na GPW będzie mniejszy niż początkowo myślał rząd. Nie tylko z powodu słabszego zainteresowania PPK ze strony pracowników.
– Dla wielu inwestorów ostatnia dekada na GPW była koszmarna, od kilku lat nie mamy nawet namiastki hossy – mówi w rozmowie z MarketNews24 dr Przemysław Kwiecień, główny ekonomista XTB. – Jeżeli popatrzymy na to, co dzieje się na Wall Street, to można mieć dużo wewnętrznego żalu. Dziś relacja WIG-20 do indeksu S&P 500 to jest zaledwie ok. 40 proc. tej relacji z 2010 r.
Jedną z istotnych przyczyn jest to, że w indeksie WIG-20 mamy dużo banków i państwowych spółek energetycznych. Inną, odpływ kapitału powiązanego z systemem emerytalnym.
Mogą to zmienić inwestycje Pracowniczych Planów Kapitałowych na GPW. Na giełdę może trafić ok. 60 proc. kapitału PPK.
– Według naszych szacunków dużego napływu kapitału na giełdę należy się spodziewać od 2021 r. – ocenia ekspert XTB. – Wtedy na GPW może napłynąć 6-7 mld zł.
Ta kwota będzie systematycznie rosła, do wysokości 8,5-9 mld zł. w 2025 r.
Największą niewiadomą jest stopa partycypacji w programie. Wiadomo już, że będzie dużo niższa niż zakładał to rząd.
Ale konstrukcja systemu emerytalnego jest te taka, że będzie następował także odpływ kapitału z GPW, który XTB szacuje na 3 mld zł rocznie.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis