Jak zabezpieczyć się przed problemem niewypłacalnego kontrahenta?

foto: pexels

Zaległości przedsiębiorstw wobec partnerów biznesowych i banków zbliżyły się na koniec trzeciego kwartału 2019 roku do kwoty 31,5 mld zł. 6 na 10 firm w naszym kraju ma problem z opóźnionymi płatnościami. Na zapłacenie wystawionej faktury oczekują średnio prawie 4 miesiące. W sytuacji wchodzenia Polski w spowolnienie gospodarcze, nie są to dobre informacje. – Zatory płatnicze i nierzetelni kontrahenci na skraju bankructwa, zadecydują w najbliższym czasie o liczbie upadłości polskich firm. Są jednak dobre sposoby, aby zabezpieczyć się przed klientami, których kondycja finansowa jest słaba. – przekonują eksperci z firmy doradczej Lege Advisors.

Na początku warto wspomnieć o sytuacji, która gubi bardzo wielu przedsiębiorców. Mamy tu na myśli brak szybkiego monitowania o zaległe płatności. Odkładanie w czasie monitów związane jest z przekonaniem, że „przecież wszyscy płacą z opóźnieniem”. Tymczasem rzeczywistość może być inna. Faktura mogła nie dotrzeć do biura adresata (oczywiście wina poczty), na skrzynkę e-mail lub zostać „zagubiona” w księgowości. To być może banalna sytuacja, ale również wydłuża czas zapłaty i pogłębia problemy obu stron.

– „Kredytowanie” partnerów biznesowych to polska specjalność coraz rzadziej spotykana na świecie. Gdy nasz biznes harmonijnie się rozwija, budujemy silne i dobre relacje z kontrahentem. Niestety, szybko prowadzi to do „kredytowania” jego działalności. Chodzi zwykle o wydłużone terminy płatności. I tu często wpadamy w pułapkę. Kontrahent zwleka z płatnością, spłaca małą część zadłużenia i obiecuje, że wkrótce spłaci resztę. To sygnał, że on już ma, a my zaraz będziemy mieli kłopoty. – tłumaczy Przemysław Furmanek z firmy doradczej Lege Advisors.

Co więc zrobić, aby uniknąć konsekwencji niewypłacalności kontrahenta? Sposoby, które zaraz opiszemy nie są finezyjne i mogą się wydawać przesadzone. Jednak perspektywa niewypłacalności naszej firmy (nie z naszej winy), a w konsekwencji upadłości, jest dobrym argumentem za.

Najlepiej podjąć odpowiednie kroki już na początku współpracy z klientem. Warto uzyskać od niego oświadczenie o poddaniu się egzekucji, składane przed notariuszem, z art. 777 Kodeksu Postępowania Cywilnego. – Pozwala to na dochodzenie swoich należności w tańszym i szybszym postępowaniu klauzulowym, zamiast w postępowaniu upominawczym. W przypadku, gdy dochodzi do niewypłacalności kontrahenta, taki zabieg prawny pozwala nam podjąć kroki egzekucyjne szybciej niż pozostali wierzyciele. wyjaśnia Przemysław Furmanek z firmy doradczej Lege Advisors.

Częstym błędem jest zgoda na zwiększanie zadłużenia kontrahenta w stosunku do naszej firmy. Kontrahent oczekuje dalszego świadczenia usług czy dostarczenia towarów, bez spłacania poprzednich zobowiązań. Argumentuje to zwykle, że usługi lub towary są niezbędne do spłaty wcześniejszych zobowiązań. W ten sposób powstają wielomiesięczne zaległości, a współpraca zazwyczaj się kończy. Rozwiązaniem łączącym się z oświadczeniem o poddaniu się egzekucji jest wskazanie kontrahentowi granicy stop loss już na etapie rozpoczęcia współpracy. Po przekroczeniu tej granicy (pewnej kwoty wierzytelności) współpraca miałaby zostać automatycznie zakończona i podjęte kroki egzekucyjne.

Kolejnym sprawdzonym rozwiązaniem w przypadku nierzetelnego klienta jest sądowe zabezpieczenie roszczeń na jego majątku (np. nieruchomościach, ruchomościach, kontach bankowych). Można tego dokonać nawet przed złożeniem pozwu o zapłatę. W przypadku egzekucji, ale także upadłości oraz restrukturyzacji, zabezpieczenie takie pozwala na odzyskanie kwot oscylujących, co najmniej, wokół wartości przedmiotu zabezpieczenia. Gdyby okazało się, że klient nie posiada majątku, który mógłby zostać zabezpieczony, dostajemy wyraźny sygnał, że mamy do czynienia z niepewnym partnerem. Teoretyczny brak majątku klienta może być wynikiem m.in. jego zabezpieczania się przed roszczeniami (majątek przepisany na córkę lub matkę), bądź zabezpieczeniem się na nim innych kontrahentów.

W przypadku obawy, że nierzetelny klient wyzbywa się majątku firmy, warto rozważyć złożenie wniosku o upadłość.  – Jest to o tyle ważne, że pozwala zabezpieczyć majątek przed jego sprzedażą. Umożliwi też zbadanie czynności podjętych przez kontrahenta w celu działania na szkodę wierzycieli. Dzięki temu syndyk będzie miał szansę stwierdzić bezskuteczność niektórych czynności lub je zaskarżyć i odzyskać do masy upadłości.mówi Szymon Mojzesowicz z firmy doradczej Lege Advisors.

Opisane kroki prawne wobec kontrahentów, którzy mają problemy z wypłacalnością, są zdecydowane, bezwzględne i zwykle skuteczne. Nadchodzi niestety czas, kiedy trzeba będzie je stosować nawet wobec marek istniejących na rynku wiele lat. Niewypłacalność może dotknąć każdego. Nie zawsze jednak taką karę ponosi winny. Dlatego dbajmy o interesy naszych firm i nie bójmy się sięgać po rozwiązania szybkie i zdecydowane. Od niewypłacalności do upadłości jest bardzo mały krok.

 

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.