Sytuacja na rynkach 13 lutego
Zmiana metodologii statystyk dotyczących 2019-nCoV przez Chińczyków (dla Hubei podawane są też przypadki „zdiagnozowane kliniczne”, zamiast „potwierdzonych”, co sprawiło, że liczba zakażonych skoczyła aż o 14840) doprowadziła w nocy do powrotu nerwowości na rynki na czym korzystają dzisiaj bezpieczne przystanie (JPY i CHF), chociaż nie jest to ruch znaczący. Nadal silny pozostaje dolar, chociaż Powell ponownie zasugerował wczoraj, że FED nieprędko zakończy program skupu aktywów, a bank centralny uważnie przygląda się epidemii w Chinach i liczy się z jej negatywnym wpływem na gospodarkę.
W gronie najsłabszych walut w grupie G-10 znalazły się waluty Antypodów (AUD i NZD), co jest korektą wczorajszego ruchu, a także Scandies (NOK i SEK) – wspólny mianownik to większa wrażliwość na globalne ryzyko. Inwestorzy nie zwrócili uwagi na wypowiedź prezesa RBA, który ponownie korzystnie wypowiadał się na temat perspektyw dla australijskiej gospodarki – zwrócił on uwagę, że może ona skorzystać na programach stymulacyjnych forsowanych przez decydentów w Chinach w odpowiedzi na epidemię koronawirusa.
Uwagę zwraca ewidentna słabość euro – jeszcze wczoraj EURUSD spadł poniżej zeszłorocznych wsparć przy 1,0878 ustanawiając dołek przy 1,0864. Nie został on jednak pogłębiony podczas sesji w Azji. Dzisiaj uwagę mogą zwrócić prognozy gospodarcze dla strefy euro, które Komisja Europejska oficjalnie poda o godz. 11:00, a zwłaszcza reakcja rynków na kolejne, potencjalnie negatywne informacje (czy będą one już w cenach?).
W globalnym kalendarzu mamy za to kluczowe dane nt. inflacji CPI w USA o godz. 14:30. We wcześniejszych komentarzach szefa FED przewijał się wątek, że może być ona zbyt niska. Ewentualne rozczarowanie (po stronie bazowej CPI) mogłoby osłabić dolara. Mediana zakłada spadek CPI core w styczniu do 2,2 proc. r/r z 2,3 proc. r/r.
Frank ponownie po 4 złote – komentarz do rynku złotego
Wydawało się, że temat się wycisza, a jednak ponownie dał o sobie znać – zmiana sposobu podawania statystyk dotyczących koronawirusa dla chińskiej prowinicji Hubei, gdzie znajduje się ognisko zachorowań podważyła zaufanie do wyliczeń podawanych do tej pory przez chińskie władze i ponownie stawia pytania o jego gospodarcze skutki. Nadmierne obawy są jednak tonowane przez oczekiwania, że decydenci w Chinach zrobią wszystko (w sensie stymulacji gospodarki), aby uniknąć pojawienia się tzw. technicznej recesji. A im więcej pieniędzy z banków centralnych na rynkach, tym więcej spekulacji i lepszego sentymentu (co dobrze widać po zachowaniu się nowojorskiej Wall Street).
Na zamieszaniu obok bezpiecznych przystani (CHF i JPY) korzysta także dolar. Zejście EURUSD na nowe minima (1,0864) zaowocowało technicznym naruszeniem ostatniego szczytu na USDPLN przy 3,9142. Jeżeli sytuacja na EURUSD się nie odwróci (zobaczymy, jak wspólna waluta zareaguje na nowe prognozy gospodarcze Komisji Europejskiej, które najpewniej będą słabe, oraz co zrobi dolar po dzisiejszych danych o inflacji w USA o godz. 14:30), to USDPLN ma szanse trwalej wybić wspomniany szczyt z 10 lutego b.r. Nie wydaje się jednak, aby był to scenariusz bazowy.
Spadki notowań EURCHF widzimy już od pewnego czasu. Są one niestety zasługa słabego euro, a nie tylko silnego franka. Na w/w parze jesteśmy na najniższych poziomach od 2016 r. Przekłada się to też na sytuację w kraju – CHFPLN powrócił ponad poziom 4,00, ale do szczytów z zeszłego tygodnia brakuje jeszcze 3 groszy. Technicznie wygląda to jednak bardziej na wtórny ruch (korektę), niż falę, która miałaby doprowadzić do wybicia strefy zeszłorocznych szczytów przy 4,0330-4,0530. To będzie jednak wymagać wyciszenia się nadmiernych emocji na globalnych rynkach, oraz zatrzymania przeceny euro.
Marek Rogalski – główny analityk walutowy DM BOŚ
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis