Fenomen taniego franka

Pexels

Obserwując zachowanie się franka na przestrzeni ostatnich miesięcy jakoś trudno uwierzyć w to, że w lutym mieliśmy załamanie na globalnych rynkach akcji, a w marcu eskalację tematu globalnych wojen handlowych, w tym wyraźnego pogorszenia się relacji pomiędzy USA, a Chinami. O ile te czynniki odbiły się w kursie jena, który zyskał na wartości, gdyż ma casus bezpiecznej przystani, o tyle frank systematycznie taniał. W piątek kurs EUR/CHF na chwilę naruszył barierę 1,20, która kiedyś przez długi okres była wyznacznikiem dla Narodowego Banku Szwajcarii. To przy 1,20 franka za euro były przeprowadzane operacje obrony przed dalszą aprecjacją CHF, która wtedy była pokłosiem kiepskich nastrojów w całej strefie euro (za sprawą problemów krajów PIIGS, euro przechodziło największy kryzys od początku swojego istnienia). Nieoczekiwanie 15 stycznia 2015 r. SNB zdecydował o porzuceniu tej koncepcji doprowadzając do największej skokowej zmiany kursu CHF w historii. Po ponad trzech latach powróciliśmy do punktu wyjścia. Pojawia się, zatem pytanie, co dalej i czy CHF może nadal słabnąć?

Teoretycznie przekaz ze strony Narodowego Banku Szwajcarii jest od kilkunastu miesięcy niezmienny. Tylko na jesieni ub.r. SNB zdecydował się na zmianę sformułowania w komunikacie zastępując zwrot, że frank jest „znacząco przewartościowany” na „wysoko wyceniany”, co jednak było bardziej przełożeniem faktu, że z poziomów poniżej 1,00 w styczniu 2015 powróciliśmy na jesieni 2017 r. w okolice 1,15. Kluczowe kwestie, czyli podejście w polityce monetarnej nie uległo zmianie. SNB nadal powtarzał i powtarza, że nie widzi podstaw do dyskusji nt. ewentualnej strategii wyjścia z ultra-luźnej polityki monetarnej, gdyż to mogłoby zaszkodzić strategii zmierzającej do osłabienia CHF. W sukurs temu idzie inflacja, której projekcje w ostatnich miesiącach zostały nieco obniżone. Cel banku centralnego może zostać osiągnięty dopiero w 2020 r., a nie jest tajemnicą poliszynela, że kluczową rolę w tym gra kurs franka – im słabszy, tym większe szanse na odbicie inflacji. Dlatego też w interesie SNB nie są żadne zmiany w obecnej strategii banku, w której główną rolę grają ujemne stopy procentowe (środek przedziału 3 miesięcznego LIBOR CHF wynosi -0,75 proc.). W sytuacji, kiedy inwestorzy na rynkach globalnych spekulują na temat wychodzenia z luźnej polityki przez główne banki centralne – na razie widać to jednak tylko w przypadku FED i Banku Kanady – w oczywisty sposób nie wspiera to franka.

Tyle, że większość z głównych argumentów nie jest nowa. W sytuacji, kiedy rynek dotarł do psychologicznego poziomu 1,20 na EUR/CHF, podatność na nowe impulsy może być większa. W krótkim terminie kluczowe może stać się zaplanowane na 26 kwietnia posiedzenie Europejskiego Banku Centralnego. Każde tego typu wydarzenie wpływa na oczekiwania wobec przyszłych posunięć w polityce monetarnej. Tymczasem w ostatnich tygodniach mieliśmy szereg rozczarowań danymi makro ze strefy euro. Nie wpłynęły one znacząco na oczekiwania dotyczące terminu zakończenia programu QE (do końca roku), oraz pierwszej podwyżki stóp procentowych (II kwartał), gdyż pojawiające się co pewien czas „kontrolowane przecieki” z ECB, w specyficzny sobie sposób zdołały je podtrzymywać. Niemniej, jeżeli teraz oficjalny przekaz z ECB wypadnie mniej „jastrzębio”, to euro może dostać pretekst do korekty na głównych zestawieniach – w tym także z CHF. W krótkim terminie na kurs franka ma też wpływ tzw. wątek rosyjski. Spekuluje się, że nałożenie sankcji przez USA jakie miało miejsce przed dwoma tygodniami na wybrane rosyjskie spółki, które doprowadziło do ich silnej przeceny, mogło zachęcić Rosjan do wycofywania „szwajcarskich zaskórniaków”, aby wykorzystać zaistniałą sytuację na rosyjskiej giełdzie. W ostatnich dniach Amerykanie dali jednak do zrozumienia, że nie planują nakładania kolejnych sankcji na Rosjan w najbliższym czasie, co tym samym może wpłynąć na ograniczenie rosyjskich przepływów.
Reasumując. W krótkim terminie pojawiają się przesłanki do odbicia kursu franka. W długim ten może nadal pozostawać słaby, jeżeli globalne nastroje nie ulegną gwałtownemu pogorszeniu, a SNB będzie prowadził dotychczasową politykę.

(Tekst jest fragmentem TYGODNIKA FX).

Sporządził:
Marek Rogalski – główny analityk walutowy Domu Maklerskiego BOŚ

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.