W USA w środę ważna była tylko jedna sprawa: reakcja rynku na wynik posiedzenia FOMC. Przedtem zobaczyliśmy, jaka w USA była inflacja w cenach producenta (PPI) w maju (wyniosła 3,1% r/r – oczekiwano 2,8%).
W środę właśnie zakończyło się wyczekiwane posiedzenie FOMC. Było to przede wszystkim posiedzenie, po którym odbyła się konferencja prasowa Jerome Powella, szefa Fed, oraz takie, po którym opublikowane zostały nowe prognozy danych makro.
Wręcz pewne było, że stopy wzrosną i rzeczywiście wzrosły o 25 pb. (do przedziału 1,75-2,00%). To była druga podwyżka w tym roku i siódma od początku cyklu podwyżek stóp. Inwestorzy szukali pretekstu do wykreowania jakiegoś ruchu kursów/indeksów w treści komunikatu lub w konferencji prasowej szefa Fed. Mogli je znaleźć, bo Fed zasygnalizował, że w tym roku będą cztery podwyżki (czyli jeszcze dwie). Do tej pory rynek oczekiwał, że w tym roku będą jedynie trzy podwyżki.
Na rynku akcji indeksy przed ogłoszeniem wyniku posiedzenia FOMC rosły, przy czym NASDAQ zyskiwał zdecydowanie mocniej i ustanawiał nowy rekord, a S&P 500 zyskiwał nieznacznie. Przed komunikatem FOMC ustabilizował się na poziomie neutralnym, a po nim zabarwił się na czerwono. Na czerwono zabarwił się też NASDAQ.
Spadek był jednak znikomy, bo podczas swojej konferencji prasowej Jerome Powell, szef Fed, umniejszał projekcję, z której wynikałyby cztery podwyżki stóp w tym roku. Stwierdził, że oczekiwania niewiele zmieniają (w domyśle – nie muszą się zrealizować). Można powiedzieć, że co prawda Fed nieco graczy zdziwił, ale nie wystraszył. Zobaczymy jednak jeszcze jak zachowa się rynek w czwartek, bo często to kolejny dzień pokazuje prawdziwą reakcję rynków.
GPW rozpoczęła środową sesję słabiej niż rozpoczęło ją wiele innych giełd europejskich. Nasz WIG20 na początku naśladował zachowanie niemieckiego XETRA DAX, który spadał. Jednak szybko niemiecki indeks ruszył na północ, a nasz pogłębiał skale spadku.
Po 90 minutach tej przeceny wreszcie i nasz indeks zaczął się podnosić, ale rynek był nadal słaby. Nie udawało się wrócić nad kreskę. Zapanował marazm na poziomach o ponad pół procent odległych od poziomu neutralnego. Po południu indeks zaczął się osuwać i nie miało to nic wspólnego z zachowaniem innych giełd.
Dopiero na godzinę przed rozpoczęciem sesji w USA kierunek się zmienił na wzrostowy, ale niewiele z tego wyszło. Udało się nieco zredukować skalę spadku, ale jednak WIG20 stracił 0,6%, a MWIG40 0,35%. Rynek był bardzo słaby, ale warto odnotować, że podobnie zachowywały się inne giełdy rynków rozwijających się. Sygnały kupna nadal po wczorajszej sesji na WIG20 obowiązywały, ale na MWIG40 pojawił się sygnał sprzedaży.
Zakończenie sesji na Wall Street nie powinno znacznie wpłynąć na zachowanie rynków europejskich, ale zmiana nastawienia z trzech na cztery podwyżki stóp w tym roku w USA (nawet lekceważone przez szefa Fed) powinno rynkom rozwijającym się szkodzić. Dużo zależy jednak od dzisiejszego posiedzenie ECB. Jeśli jego wymowa będzie „gołębia” to zrównoważy „jastrzębi” Fed. Jeśli będzie jednak też „jastrzębia” to giełdy akcji ucierpią.
Piotr Kuczyński
Główny Analityk
Dom Inwestycyjny Xelion
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis