Rośnie powierzchnia elastycznych biur, podobnie jak popyt na nie. Coworkingi i biura serwisowane rozwijały się szybko już przed pandemią, ale obecna sytuacja, kiedy najemcy szukają elastycznych umów, sprawia, że takie powierzchnie cieszą się coraz większą popularnością. Tym bardziej że minimalny czas najmu wynosi miesiąc, a w niektórych obiektach można wynająć przestrzeń na pojedyncze dni czy godziny. To sprawia, że z elastycznych biur korzystają nie tylko freelancerzy i rozpoczynające działalność firmy, lecz również duże korporacje, które oferują w ten sposób swoim pracownikom możliwość pracy zdalnej nie tylko z domu.
– Rynek elastycznych powierzchni biurowych w Polsce się rozwija. Jeszcze przed pandemią coraz więcej klientów doceniało elastyczność, możliwość zawierania krótkoterminowych kontraktów najmu, a w przypadku biur coworkingowych – także budowy wspólnoty i kojarzenia biznesu pomiędzy firmami zajmującymi tego typu przestrzenie. Obecnie na rynku nieruchomości komercyjnych sytuacja jest specyficzna, ale deweloperzy dostrzegli, że tego typu podmioty są szansą na zapełnienie obiektów i wynajęcie powierzchni – mówi agencji Newseria Biznes Mateusz Strzelecki, partner Walter Herz.
Sytuacja związana z pandemią i niepewność co do dalszego rozwoju sytuacji wpływa na rynek nieruchomości biurowych, na którym spada liczba najemców, a rośnie liczba pustostanów. Z raportu Walter Herz „Rynek biurowy – Polska 1–3 kw. 2020” wynika, że tylko w Warszawie wskaźnik niewynajętej powierzchni biurowej wzrósł do 9,6 proc., a podpisano umowy na zaledwie 113 tys. mkw. powierzchni, co jest jednym z najniższych wyników w ciągu ostatniej dekady. O ile jednak tradycyjne powierzchnie biurowe na pandemii sporo straciły, o tyle elastyczne biura wciąż się rozwijają. Wyjątkiem były pierwsze miesiące pandemii, które większość pracowników zamknęły w domach na home office. Teraz jednak ich popularność ponownie rośnie.
Z raportu Walter Herz „Co-working i biura serwisowane” wynika, że największa podaż przestrzeni coworkingowych zlokalizowana jest w głównych miastach w kraju, zwłaszcza w Warszawie, która odpowiada za blisko 66 proc. zasobów. Najwięcej takich biur znajduje się w centrum miasta oraz na Mokotowie. Kolejny w zestawieniu Kraków odpowiada za 13 proc. krajowej oferty. Wrocław ma 7 proc. udziału w rynku, a Poznań i Trójmiasto – po 3 proc.
– Przed pandemią pojawiło się kilka dużych podmiotów w Polsce, np. WeWork, który zaczął lokować powierzchnie w Warszawie, natomiast też bardzo dynamicznie patrzył na inne miasta w Polsce. Mamy Spaces, Business Link czy polskie podmioty typu Rise, które rozwijają się w miastach regionalnych: w Krakowie, Wrocławiu, Łodzi czy Trójmieście – wymienia Mateusz Strzelecki. – Ten rozwój z każdym kolejnym rokiem będzie nabierał prędkości.
Jak podkreśla ekspert, to dobre rozwiązanie dla start-upów, freelancerów i małych firm, które rozpoczynają działalność. Także duże firmy, które w czasie pandemii zdecydowały się wysłać część pracowników na pracę zdalną, coraz częściej stosują hybrydowy model, łączący długoterminowe umowy najmu z krótkoterminowym wynajmem przestrzeni coworkingowej, oferując pracownikom możliwość pracy zdalnej nie tylko z domu.
– Takie biura zdecydowanie wygrywają elastycznością najmu. W sytuacji, kiedy w ostatnim czasie mamy do czynienia z dość dużą ilością pracy zdalnej, to wiązało się z rozwiązywaniem kontraktów lub zabezpieczaniem doraźnie wyboru miejsca, zależnie od liczby stanowisk, których w danej chwili potrzebowaliśmy – mówi partner Walter Herz.
Elastyczne powierzchnie biurowe są przede wszystkim tańszą i wygodniejszą formą najmu, zwłaszcza w niepewnym czasie pandemii. Minimalny czas najmu często wynosi nawet jeden miesiąc, a w niektórych obiektach można wynająć przestrzeń na dni czy godziny.
– Długie umowy w rozumieniu biur coworkingowych czy serwisowanych to kontrakty roczne czy dwuletnie. W przypadku najmu biur klasycznych to tego typu kontrakty, szczególnie w nowych obiektach, zawierane są zazwyczaj na pięć lat – wskazuje Mateusz Strzelecki.
Przeważnie istnieją trze formy wynajmu elastycznych powierzchni biurowych. W formule hot desk najemca zyskuje dostęp do przestrzeni coworkingowej, gdzie może zająć dowolne wolne miejsce rotacyjne. W przypadku dedykowanego biurka najemca dostaje wyznaczone, stałe miejsce w open space lub w gabinecie, dzielone z innymi osobami. Prywatne biuro to gabinet przeznaczony jedynie dla najemcy.
W przypadku biur serwisowanych i coworkingów rozliczenie kosztów jest znacznie prostsze – zamiast płacić czynsz, opłaty eksploatacyjne oraz media, najemca płaci jedną, stałą kwotę, która zawiera wszystkie podstawowe opłaty.
– Koszty są bardzo różne. Możemy mówić o lokalnych, małych, prywatnych inicjatywach, gdzie za pojedyncze biurko zapłacimy 300–350 zł za osobę miesięcznie, po biura duże, coworkingowe, w ścisłym centrum z bardzo ciekawym fit-outem, ładną architekturą i designem, które kosztują ok. 1,5 tys. zł za stanowisko za miesiąc – wylicza partner Walter Herz. – Biura serwisowane czy coworki zabezpieczają w ramach usługi dostęp do internetu, drukarki, w pełni wyposażonej kuchni, kawy i herbaty. Bardzo często również w ramach tej usługi możemy darmowo korzystać z sal konferencyjnych – przypomina.
Wynajmujący mają także zapewnioną obsługę recepcji czy dostęp do zamykanych szafek i budek telefonicznych. Za dodatkową opłatą oferowane są zaś zwykle: obsługa korespondencji, wirtualny adres, obsługa księgowa, prawna i doradcza.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis