Wyjście Wielkiej Brytanii ze wspólnoty bez umowy może znacząco wpłynąć na gospodarkę całej Europy. Eksperci podkreślają, że problemy dotkną głównie wyspiarzy, ale negatywne skutki odczuje też Polska. Ograniczenia handlowe wpłyną na eksporterów. Nad Tamizą miejsce naszych producentów mogą zająć spółki z krajów spoza UE. Ograniczona zostanie także międzynarodowa wymiana handlowa. Biorąc pod uwagę, że Polska ma korzystny bilans takiego handlu, skutki mogą być dosyć bolesne. Niekorzystny będzie też potencjalny spadek kursu funta brytyjskiego.
Według Rafała Beneckiego, głównego ekonomisty ING Banku Śląskiego, Polska należy do państw najbardziej narażonych na brexitowy szok. Wartość dodana do PKB w ramach eksportu do Wielkiej Brytanii przekracza 2,15%. Kraj ten w 2017 r. był drugim co do wielkości rynkiem eksportowym (6,4% całego eksportu, czyli 13,3 mld euro) zaraz po Niemczech. Jednocześnie notujemy nadwyżkę w handlu z Brytyjczykami – 8,4 mld euro. Dlatego ich wyjście ze wspólnoty europejskiej może osłabić polski eksport.
– Przy założeniu najgorszego scenariusza, wyjście Wielkiej Brytanii bez porozumienia może ograniczyć działalność polskich producentów. Mogą ich też zastąpić podmioty z państw spoza UE. Ucierpiałyby także usługi transgraniczne. Dla polskich przewoźników zmiana przepisów mogłaby oznaczać wycofanie z tego obszaru – tłumaczy Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich (FPP).
Z kolei Piotr Kuczyński, główny analityk Domu Inwestycyjnego Xelion, uważa, że nie będzie twardego Brexitu. I nie chodzi o przekonania włodarzy UE czy Wielkiej Brytanii. Przede wszystkim zmianom niechętny jest globalny biznes, tym bardziej że taki scenariusz mógłby zachęcić do wyjścia z UE np. Włochy. Ekspert dodaje, że opinie o obniżeniu polskiego PKB o 0,8% są przesadą. Można sobie wyobrazić, że wszelkie transakcje międzynarodowe będą obłożone niskimi cłami czy podatkami, zatem nie byłoby takiego ubytku.
– Brexit bez porozumienia i związany z nim spadek wartości funta w najbliższym czasie na pewno będą miały wpływ na polską gospodarkę. W długim okresie nie wiązałbym jednak słabości tej waluty z wyjściem Brytyjczyków z UE. Zmienność notowań w krótkim czasie będzie duża, ale w dłuższym nie doprowadzi do dramatycznych sytuacji na rynku – uważa ekonomista Marek Zuber.
Zdaniem Rafała Beneckiego, polski eksport do Wielkiej Brytanii jest bardzo zróżnicowany. To nie tylko towary produkowane w międzynarodowych firmach działających w kraju, ale także wytwarzane w Polsce (np. w branży meblarskiej czy motoryzacyjnej). Na ryzyko związane z twardym Brexitem najbardziej narażone są sektory produkcji i usług. Problemy mogą mieć np. producenci komputerów, elektroniki i optyki. Może spodziewać się ich również branża budowlana, handel i transport.
– Problemy z wyjściem Wielkiej Brytanii dotkną nas ze względu na współpracę polskich firm z brytyjskimi. Szczególnie narażone są sektory motoryzacyjny i rolniczy. Brak umowy o wyjściu z Unii Europejskiej może prowadzić m.in. do nałożenia instrumentów taryfowych lub parataryfowych utrudniających wymianę handlową. Dziś eksportujemy dużo żywności do Anglii. Polskie produkty spożywcze są sprzedawane w brytyjskich sieciach handlowych, m.in. w Tesco, a rozstanie może utrudnić lub uniemożliwić ich sprzedaż – komentuje Marek Zuber.
Na wzrost handlu między Zjednoczonym Królestwem a Polską spory wpływ mieli rodacy, którzy masowo emigrowali w poszukiwaniu pracy. Dodatkowo przekazywali pokaźne pieniądze do kraju. Jednak zależność od tych transferów na poziomie 0,7% PKB (poniżej średniej europejskiej) będzie miała, zdaniem Rafała Beneckiego, umiarkowany wpływ na skutki Brexitu. A potencjalna recesja w Wielkiej Brytanii skłoni polskich imigrantów do przeniesienia się do innych krajów, jak Niemcy czy USA.
– Będziemy mieli mniejszy napływ walut z Wysp Brytyjskich, ale większy z innych państw. Już dziś Polacy wybierają Szwecję jako kraj docelowy z dobrymi ofertami. Dla osób pracujących w UK wyjazd do pracy w innej lokalizacji nie będzie problemem. Byłoby zdecydowanie gorzej, gdyby te osoby wróciły do Polski i zderzyły się z falą imigracji ukraińskiej. To mogłoby doprowadzić do katastrofy. Ale raz zasmakowawszy pracy na Zachodzie raczej przeniosą się do innych państw UE – uważa Piotr Kuczyński.
Główny ekonomista FPP twierdzi, że problemy polskiej gospodarki czy rodaków w Wielkiej Brytanii spowodowane twardym Brexitem mogą wyrządzić wiele szkód i tego zjawiska nie można bagatelizować. Jednak nie oznacza to katastrofy, a jedynie przejściowe trudności, tym bardziej że wyjście spółek zza kanału La Manche to także szansa dla polskich firm, by zająć w UE miejsce wyspiarzy. Oczywiście muszą poradzić sobie z niemiecką i francuską konkurencją.
– Trudno określić potencjalne korzyści dla naszego kraju z powodu utraty rynku unijnego przez Brytyjczyków. Być może część centrów finansowych przeniosłaby się do Polski, a nie do innych państw. Mamy też świetnie wykształconą kadrę, a jednocześnie wciąż niższe płace. Możliwe też, że część produkcji przeniosłaby się znad Tamizy nad Wisłę – podsumowuje główny analityk Domu Inwestycyjnego Xelion.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis