Do Polski trafiają art. spożywcze gorszej jakości niż do Niemiec?

foto: serwis agencyjny MondayNews™

Cukier zamiast słodzików czy też mleko pasteryzowane w zastępstwie świeżego – to tylko niektóre różnice w składnikach wyrobów dostępnych u nas i w Niemczech. Tak wykazała analiza kilkudziesięciu produktów. Część ekspertów uważa, że stosowanie mniej wartościowych surowców może oznaczać dyskryminację polskich klientów. Jednocześnie specjaliści dodają, że rozbieżności mogą wynikać z odmiennych preferencji nabywców. I tak Niemcy są mocno wyczuleni na jakość, a dla Polaków ważniejszy bywa wyraźny smak. Branża wskazuje też, że sami producenci robią krok w kierunku zmian. Zapowiadają np. to, że olej palmowy zastąpią zdrowszymi tłuszczami. Dzięki temu zbliżymy się do zachodnich standardów.

 

Coś za coś

I tak dla przykładu w Niemczech Actimel zawiera odtłuszczony jogurt mleczny i wodę, a w Polsce – mleko częściowo odtłuszczone. Hanna Stolińska-Fiedorowicz, znany dietetyk kliniczny, podkreśla, że składnik dodany za granicą ma mniej nasyconych kwasów tłuszczowych. Zastosowanie odtłuszczonego produktu jednak wpływa na zmniejszenie wchłaniania witamin A, D, E i K, więc pod tym względem lepszy jest polski artykuł. Ponadto u nas jest koncentrat składników mineralnych z mleka. Pozostałe różnice są na korzyść Niemców. Ich Actimel ma sukralozę i acesulfam K. Te sztuczne słodziki nie szkodzą w małych ilościach. W ocenie eksperta, bardziej niezdrowe są składniki obecne w naszym artykule, tj. płynny cukier lub cukier, glukoza. Co więcej, w niemieckiej wersji został użyty produkt serwatkowy, bogaty w wapń.

 – Zebrane dane wskazują również, że w niemieckiej wersji Lipton Ice Tea Peach nie ma cukru, który jest obecny w Polsce. A jak wiadomo, sprzyja on wielu chorobom. Dodatkowo zastosowano też u nas fruktozę. Może to wynikać z oczekiwań rynku. Niemieccy konsumenci są wyczuleni na jakość produktów, a dla Polaków ważniejszy bywa wyraźny i oryginalny smak – zauważa dr Maria Andrzej Faliński, prezes Stowarzyszenia Forum Dialogu Gospodarczego.

Z kolei baton Lion w Niemczech zawiera masło kakaowe, a w Polsce – kakao w proszku (2,5%) o obniżonej zawartości tłuszczu. Dzięki tej różnicy, nasza wersja może być mniej tłusta. Za granicą został użyty tłuszcz palmowy, u nas dodano oleje roślinne (palmowy, shea, z ziaren palmowych). Jak stwierdza Hanna Stolińska-Fiedorowicz, to akurat nie robi większej różnicy dla konsumenta. Natomiast Niemcy mają pełne mleko w proszku, a my – odtłuszczone.

Tańsze składniki, ale czy gorsze?

– Według przygotowanego zestawienia, Kinder Maxi King w Niemczech zawiera pełne świeże mleko, a u nas – pasteryzowane. I może to być oznaką oszczędzania na polskim rynku, ponieważ składnik stosowany u nas  jest dużo tańszy i oczywiście – mniej wartościowy odżywczo. Z moich obserwacji wynika, że jest wiele takich przypadków. Dla mnie mogą, ale nie muszą to być przejawy dyskryminacji polskich konsumentów. Oczywiście wytwórcy mogą w różny sposób wyjaśniać, z czego wynikają ich decyzje – informuje ekspert ze Stowarzyszenia Forum Dialogu Gospodarczego.

Napój Mirinda w niemieckiej wersji ma cukier, a w polskiej – syrop fruktozowo-glukozowy. Hanna Stolińska-Fiedorowicz zaznacza, że oba produkty są niezdrowe, ale składnik wymieniony w tutejszym napoju jest wybitnie niekorzystny. Powoduje otyłość brzuszną i problemy metaboliczne. Kolejna różnica polega na tym, że zagraniczny artykuł zawiera cytrynian sodu oraz mąkę chleba świętojańskiego. I te dodatki są naturalne. A w naszym wyrobie użyto sorbinianu potasu, który jest alergenem. Znalazły się w nim też sztuczne słodziki – acesulfam K i sukraloza. Ponadto u nas zastosowano gumę arabską i to jest zupełnie bezpieczny dla zdrowia zagęszczacz.

– Warto wiedzieć o tym, że syrop fruktozowo-glukozowy, który został użyty w naszej wersji napoju gazowanego o smaku pomarańczowym, jest zdecydowanie tańszym odpowiednikiem cukru. To również może oznaczać, że producent oszczędza na polskim konsumencie. Moim zdaniem, takich praktyk należy jak najszybciej zakazać w Unii Europejskiej. Natomiast już teraz konsumenci powinni być świadomi tego, że za granicą mogliby kupić nieco lepszy artykuł. Należy ich o tym informować, co nie oznacza, że na polskim rynku nie ma innych, zdrowszych produktów – uważa dr Faliński.

Porównano też skład paprykowych chipsów Lay’s. W Niemczech zawierają olej słonecznikowy – 32%, a w Polsce – palmowy i słonecznikowy w zmiennych proporcjach. Zastosowany u nas zmiennik jest dużo tańszy. Na rynku mówi się, że za kilka miesięcy w Polsce nie powinno być już oleju palmowego, bo mają go zastąpić zdrowsze tłuszcze. Ale warto też zwrócić uwagę na to, że tutejsza wersja ma mąkę pszenną, która jest uznawana za tanią i mało wartościową. Ponadto użyto fruktozy, czyli cukru prostego, sproszkowanej maślanki z mleka, cebuli i czosnku w proszku oraz mączki chleba świętojańskiego. Według badania, tych składników nie ma w niemieckiej wersji.

– Do polskich chipsów Lay’s dodano także glutaminian monosodowy i 5′-rybonukleotydy disodowe. Taka receptura nie jest tańsza od niemieckiej, ale mniej wartościowa odżywczo. Nie ma wprawdzie wyników badań sugerujących niekorzystny wpływ dla zdrowia ww. składników przy umiarkowanym spożyciu. Jednak mimo wszystko lepiej wybierać żywność bez wzmacniaczy smaku, bo z czasem mogą źle wpłynąć np. na florę bakteryjną jelit. Inne dodatki też warto wyeliminować, bo nie mają żadnych walorów odżywczych – przekonuje Hanna Stolińska-Fiedorowicz.

Należy dodać, że Lion płatki śniadaniowe w Polsce mają więcej mąki pszennej pełnoziarnistej. I jest to na nasz plus, podobnie jak to, że w tutejszej wersji występuje wapń, a w tamtejszej – węglan wapnia. Niestety jest u nas używany tańszy olej palmowy. Jak wskazuje branża, ma być on wyeliminowany i zastąpiony słonecznikowym olejem, który jest obecny w niemieckim produkcie. Ale to nie koniec różnic. Tam stosuje się syrop cukrowy karmelowy, czyli naturalny składnik, a tutaj – syrop cukru karmelizowanego. Ponadto u nich 6,3% stanowi krem karmelowy, a u nas 5,7% pasta karmelowa. Tu jest też nieco niższa zawartość czekolady.

Dane zostały zebrane w październiku br. przez agentów platformy TakeTask. Następnie przeanalizował je Instytut Badawczy ABR SESTA. Lista 30 produktów została przygotowana na podstawie oferty niemieckich sklepów internetowych, a potem porównana z polskim rynkiem.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.