Czy Europa poradzi sobie bez gazu z Rosji?

foto: pgnig.pl

Oficjalna polityka Unii Europejskiej od wielu lat zmierza do dywersyfikacji źródeł dostaw gazu i ropy. Po wielu kryzysach gazowych wywoływanych przez Rosję – oficjalna, wspólna europejska polityka ma zmierzać do tego, żebyśmy nie potrzebowali węglowodorów rosyjskich. Jednak dopiero konflikt na Ukrainie, atak Rosji na Ukrainę i zbrodnie, które popełnia tam reżim Vladimira Putina, przekonały wszystkich do porzucenia gazu z Rosji – a nie tylko wybranych przedstawicieli państw UE. Mamy możliwość porzucenia tych dostaw na poziomie europejskim. Komisja Europejska przedstawiła plan obniżenia zapotrzebowania na gaz Rosyjski o 50 mld metrów sześciennych do końca 2022 roku – czyli o 2/3 do końca tego roku i całkowicie do 2023 roku. Kolejne kraje deklarują gotowość do porzucenia gazu, ropy i węgla z Rosji. Polska w sektorze gazowym idzie tym szlakiem od kilkudziesięciu lat.

– Dlatego my mamy terminal LNG, w przeciwieństwie do Niemców – którzy dopiero chcą taki mieć. My kończymy kontakt Jamalski z rosyjskim Gazpromem z końcem 2022 roku i deklarujemy, że nie sprowadzimy więcej rosyjskiego gazu. Będziemy mogli to zrobić, bo my odrobiliśmy swoje zadanie – powiedział serwisowi eNewsroom Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert. – Wciąż jednak Polska jest zależna od ropy rosyjskiej, podobnie jak np. Niemcy – natomiast w razie konieczności może porzucić te dostawy. Niemcy deklarują, że zmniejszą o połowę import ropy rosyjskiej do końca tego roku. Warto byłoby, żeby Polska także przedstawiła taki cel redukcyjny. Najlepiej, aby cała Unia Europejska zajęła się tym tematem. Natomiast jeśli chodzi o węgiel – sprawa jest bardziej skomplikowana, ponieważ to nie Polska sprowadza większość węgla z Rosji – ale odbiorcy prywatni, którzy wykorzystują go do ogrzewania w domach albo w małych regionalnych elektrociepłowniach. Można jednak wprowadzić rozwiązania, które przynajmniej ograniczą import – gaz, ropę i węgiel możemy sprowadzać z innych kierunków. Do tego dochodzą zapasy – więc strachy na lachy Wladimira Putina nie powinny nas blokować. Kluczowe jest jednak całkowite zablokowanie węglowodorów z Rosji – a najlepsze rozwiązanie to embargo unijne. Niestety nie wiadomo, czy wystarczy woli politycznej w całej Europie na takie rozwiązanie – wyjaśnia Jakóbik.

 

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.