Cuda na polskim rynku paliw

foto: pixabay

Miesiącami ceny benzyny w Polsce utrzymywały się na bardzo wysokim poziomie, chociaż na rynku obserwowano silne spadki. Gdy z kolei hurtowe ceny benzyny czy diesla zaczęły rosnąć, to w polskim detalu zaczął się marsz w dół, wbrew tendencji we wszystkich pozostałych krajach Unii – pisze Marcin Lipka, główny analityk Cinkciarz.pl.

Większość kierowców prawdopodobnie zwróciła uwagę, że w ostatnich dwóch tygodniach ceny paliw się obniżyły. Potwierdzają to również cotygodniowe dane Komisji Europejskiej. Pomiędzy 11 a 25 lutego średni koszt litra benzyny bezołowiowej na krajowych stacjach spadł z 4,79 zł do 4,71 zł.

Nie byłoby w tym ruchu niczego zaskakującego, gdyby nie fakt, że w tym samym czasie na europejskim rynku ARA (Amsterdam-Rotterdam-Antwerpia) nastąpił wzrost o ok. 15 groszy. Bardzo podobnie zmieniały się też ceny na polskim rynku hurtowym. Wraz z akcyzą oraz opłatą paliwową litr benzyny, ale bez podatku VAT, litr tego paliwa 12 lutego kosztował 3,56 zł. W ostatnich dniach lutego wspiął się do przedziału 3,70-3,74 zł, czyli osiągnął najwyższe wartości od 4 miesięcy.

Polska drożyzna, a potem dziwne spadki cen

Z jednej strony można być zadowolonym. Tylko w Polsce przez ostatnie dwa tygodnie cena litra benzyny obniżyła się, podczas gdy we wszystkich pozostałych krajach Unii podniosła się. Średnio było skok o niecałe dwa eurocenty, czyli o 8 groszy.

Warto jednak pamiętać, że od połowy grudnia do połowy lutego ceny detaliczne benzyny, po wyłączeniu podatków, w Unii były znacznie niższe niż w Polsce. Przez 6 tygodni – od początku stycznia do połowy lutego Polscy kierowcy płacili średnio o 3 eurocenty (13 groszy) więcej niż przeciętnie w Unii. W porównaniu np. do Austrii różnica dochodziła do prawie 5 eurocentów (20 groszy).

Zaburzenia widać na rynku detalicznym, ale nie w krajowym hurcie. Ceny ofertowe polskich rafinerii są zbieżne z trendami europejskimi i światowymi. To bezpośrednio na stacjach dochodzi do największych zaburzeń, które trudno uzasadnić jakimikolwiek procesami rynkowymi, wszak pojawiają się one w najbardziej zaskakujących momentach.

Nierynkowa niewidzialna ręka

Podobnie sytuacja wyglądała w kontekście diesla. Również tylko w Polsce ceny spadały w ostatnich dwóch tygodniach. Jednak olej napędowy, tak samo jak benzyna, był w Polsce droższy niż średnio w Unii od końca listopada do połowy lutego. W styczniu ta różnica sięgała prawie 5 eurocentów (20 groszy). Skąd te zaburzenia?

W Polsce przede wszystkim brakuje konkurencji pomiędzy koncernami na rynku detalicznym. Większa walka o klienta pozwoliłaby na szybsze spadki cen, gdy benzyna czy diesel w hurcie szybko tanieją (ten proces widać praktycznie tylko na stacjach przy marketach). Z drugiej strony tak dziwne zachowanie głównych koncernowych graczy rynku detalicznego, jak obecnie, wywołuje niepewność wśród innych sprzedawców paliw i cementuje tendencję utrzymywania wysokich cen najdłużej jak to tylko możliwe.

Trawestując znane powiedzenie Adama Smitha z XVIII wieku, można stwierdzić, że na detalicznym rynku paliw działa niewidzialna ręka, ale na pewno nie jest to ręka zdrowej rynkowej konkurencji.


Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.