Coraz więcej nieuczciwych rynkowych praktyk w Internecie. Jak bronić się przed deceptive design?

Niższa cena po wejściu na stronę, wyższa po zalogowaniu się na konto, utrudnienia przy próbach anulowania usługi czy brak możliwości zgłaszania reklamacji – czarna lista nieetycznych praktyk stosowanych przez firmy jest długa. Dlaczego tak często ulegamy praktykom deceptive design i jak możemy się przed nimi uchronić?

W cyfrowym świecie nie brakuje przykładów nieuczciwych działań. Nieetyczne praktyki są bardziej powszechne niż mogłoby się wydawać, choć zwykle słyszymy tylko o tych skrajnych przypadkach. Sprawa Vinted, która skończyła się nałożeniem na startup ogromnej kary 5 mln zł, dla wielu była zaskoczeniem. Firma, która kierowała się, z pozoru prostymi zasadami działania, w rzeczywistości miała dopuszczać się nieuczciwych zagrywek – użytkownicy nie mogli doszukać się informacji o warunkach odblokowania pieniędzy ze sprzedaży i o tym, jak nie dopłacać do programu Ochrony Kupującego, co miało narażać ich na straty finansowe. Takie sprawy uświadamiają nam jednak, jak łatwo wprowadzić nas w błąd.

Deceptive design doskonale odnajduje się w cyfrowym świecie

 

Deceptive design jest szarą strefą, która wykorzystuje ludzkie wady i słabości w celu realizowaniu swoich korzyści biznesowych.

– Metody deceptive designu od dawna stosują np. sklepy spożywcze. Jedną z bardziej popularnych jest umieszczenie pieczywa, jednego z podstawowych produktów, który kupujemy, na końcu sklepu. Takie rozwiązanie powoduje, że klient, w drodze po pieczywo, zaczyna sięgać po inne, niekoniecznie potrzebne mu produkty. Innym zabiegiem, na który również często dajemy się nabierać jest downsizing, czyli zmniejszenie objętości opakowania produktu sprzedawanego w promocji – mówi Stanisław Eysmont, service designer w Altimetrik Poland.

W miarę rozwoju gospodarki cyfrowej, który w ostatnim czasie jest bardzo dynamiczny, coraz więcej podobnych praktyk spotykamy w Internecie.

– W ostatnim czasie deceptive design bardzo mocno zaistniał również w cyfrowym świecie, gdzie toczy się zacięta walka o naszą uwagę. O ile jest to walka kreatywnych pomysłów i wiąże się z rzeczywistymi korzyściami dla klienta to wszystko jest w porządku, ale coraz częściej mamy do czynienia z przykładami nieczystych zagrywek – zauważa Eysmont.

Problem stał się na tyle zauważalny, że coraz częściej powstają inicjatywy, takie jak ta stworzona przez Web Foundation – organizację na czele której stoi Tim Berners-Lee, współtwórca rozległej sieci internetowej (www), których celem jest stworzenie zestawu dobrych praktyk oraz wytycznych związanych ograniczaniem praktyk psychomanipulacyjnych stosowanych przez wielkie firmy przy projektowaniu swoich rozwiązań.

– Ważnym, coraz częściej poruszanym tematem jest kwestia prywatności w sieci oraz cyfrowej godności. Mamy obecnie nieskończenie wiele cyfrowych możliwości i źródeł, z których korzystamy, często w sposób bezrefleksyjny, co wykorzystują duże firmy. Najwyższa pora zrobić z tym porządek – wyjaśnia ekspert Altimetrik Poland.

Lista złych praktyk jest długa

 

Działania deceptive design prowadzone są często na granicy prawa, a w skrajnych przypadkach, np. jeśli chodzi o pozyskiwanie danych użytkowników, są przekroczeniem prawa.

 

Do złych praktyk zaliczyć można chociażby odnawianie subskrypcji bez wcześniejszego poinformowania użytkownika, że kończy się czas jej trwania, utrudnianie anulowania danych, zrezygnowania z usług czy też brak możliwości zgłoszenia reklamacji. Jako przykład deceptive design zaliczyć można także manipulowanie ceną, czyli pokazywanie niższej po wejściu na stronę, a wyższej po zalogowaniu się na konto. Takie działania przekładają się na realne straty dla użytkowników, którzy nie mogą swobodnie korzystać z usług, za które zapłacili.

Jak się bronić przed deceptive designem? 

Przede wszystkim, warto wiedzieć, jak rozpoznać takie praktyki.

– Stosujmy zasadę ograniczonego zaufania. Zwracajmy uwagę na to, czy strona internetowa z której korzystamy nie wymaga od nas ujawnienia zbyt wielu informacji. Naszą czujność powinny wzbudzić prośby o udostępnienie lokalizacji, podanie numeru telefonu, włączenie notyfikacji czy konieczność zapisania się do newslettera. I choć to wymaga od nas czasu i wysiłku, czytajmy regulaminy korzystania z usług, na które się decydujemy – podkreśla Eysmont.

Jednocześnie, zdaniem przedstawiciela Altimetrik, trzeba mieć świadomość, że mimo, iż będziemy coraz bardziej wyczuleni na potencjalne próby wykorzystania, firmy również będą sięgały po coraz bardziej wyrafinowane metody. Jest to efekt uboczny rozwoju technologicznego, który widoczny jest już od dłuższego czasu. Im bardziej słyszalny będzie głos sprzeciwu uczciwych firm, tym większa szansa na wyeliminowanie nieuczciwych rynkowych graczy.

– Presja biznesu ma znaczenie. W Altimetrik zawsze stoimy na stanowisku, aby działać etycznie w sferze UX oraz kontaktach z klientem końcowym. Myślę, że istotne jest również to, by zarówno doradzając swoim klientom, jak i współpracując z nimi, uświadamiać ich o istnieniu praktyk deceptive design i ich negatywnymi konsekwencjami dla klienta końcowego – podsumowuje Eysmont.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.