Co dalej z cenami ropy naftowej?

foto: pexels

Początek bieżącego tygodnia na rynku ropy naftowej przynosi sytuację wyjątkową. Tąpnięcie cen „czarnego złota” w dół o ponad jedną czwartą ich wartości w ciągu zaledwie jednej sesji jest największą dzienną zniżką od 1991 roku, czyli od czasu wojny w Zatoce Perskiej.

Impulsem do przeceny ropy naftowej był przede wszystkim brak porozumienia OPEC+ w zakresie dalszego potencjalnego cięcia produkcji ropy, jako odpowiedzi na spadek popytu wynikający z epidemii koronawirusa. Fiasko rozmów w sprawie dalszych cięć wydobycia nie tłumaczyłoby aż tak dużej zniżki cen, gdyby nie fakt, że jest ono pewnym symbolem – znakiem, że porozumienie OPEC+ legło w gruzach. Trzyletnia współpraca kartelu OPEC z kilkoma krajami spoza kartelu, z Rosją na czele, oficjalnie dobiegła końca.

Oznacza to, że obecne porozumienie naftowe będzie obowiązywać jedynie do końca marca. Później każdy producent ropy będzie miał swobodę w zakresie wielkości produkcji. Ten fakt ma zamiar wykorzystać Arabia Saudyjska, która zapowiedziała podniesienie produkcji ropy naftowej w kwietniu. Dotychczas ten kraj wydobywał nawet mniej ropy naftowej niż pozwalały mu limity, tymczasem w przyszłym miesiącu produkcja ma wzrosnąć ponad 10 mln baryłek dziennie.

W pewnym sensie decyzja Arabii Saudyjskiej jest karą dla Rosji za brak współpracy w ramach porozumienia naftowego. Pomimo możliwości zwiększenia wydobycia ropy naftowej w tym kraju, niskie ceny surowca z pewnością uderzą mocno w rosyjską gospodarkę.

Obecnie notowania ropy naftowej znajdują się na najniższych poziomach od 2016 roku (cena ropy Brent w okolicach 35-36 USD za baryłkę, notowania ropy WTI w okolicach 31 USD za baryłkę). Chociaż wielu inwestorów upatruje obecnie okazji inwestycyjnych właśnie na rynku ropy naftowej, to sytuacja pozostaje niepewna, a duża zmienność może się utrzymać.

Ważnym elementem cenowej układanki jest bowiem popyt na ropę naftową, który spada ze względu na epidemię koronawirusa. Kolejne odwoływane połączenia lotnicze i masowe kwarantanny sprawiają, że prognozy popytu na paliwa są coraz niższe. Nie bez znaczenia jest fakt, że sytuacja zmienia się w szybkim tempie, więc nikt obecnie nie jest w stanie rzetelnie oszacować, jak duży może być ostateczny wpływ koronawirusa na globalny rynek paliw.

Z pewnością w krótkoterminowej perspektywie sytuacja pozostaje chwiejna, a optymizm może szybko na rynek nie wrócić. Niemniej, w długoterminowej perspektywie ceny ropy naftowej można uznać za relatywnie niskie na przestrzeni ostatnich lat, więc dla bardziej cierpliwych inwestorów obecny moment na rynku jest ciekawy.

Dorota Sierakowska

Analityk

Dom Maklerski BOŚ S.A.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.